środa, 20 listopada 2013

Śmieci zamiast SPA...

Lubię śmieci.
Tak o mnie mówi Pan Waldek. A Pan Waldek to ponoć się zna na ludziach jak nikt. Wolałabym wprawdzie, żeby bardziej niż na ludziach znał się na stawianiu prostych ścian, no ale dobra, niech mu będzie, z tymi śmieciami ma trochę racji.
 
Chodzę po tych budowach i zgarniam. Kartony. Druty. Sznurki. Błyskotki. Puszki. A potem, kiedy po ciężkim dniu powinnam iść do SPA, albo na masaż - ale po sprawdzeniu cen tychże przyjemności szybko rezygnuję - te śmieci są SPA zastępczym.
 
Tnę. Maluję. Wyginam. Wiążę. Wycinam.
Zamiast SPA.  
Działa. 
 
 
 

2 komentarze:

  1. Nawet ze śmieci można robić piękne i przydatne rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemne z pożytecznym, lubię to połączenie!

    OdpowiedzUsuń